Wiadomości

Zawołała ratunku i odłożyła słuchawkę

Data publikacji 06.11.2013

W środku nocy zadzwoniła do siemianowickiej komendy wołając „ratunku”, po czym w słuchawce zapadła cisza. Natychmiastowe, zakrojone na szeroką skalę działania policjantów pozwoliły na ustalenie i dotarcie do 30-letniej rozmówczyni. Jak się okazało, wykonała telefon na numer alarmowy, ponieważ chciała poprosić o interwencję. Nie zdążyła, bo telefon z jej ręki wytrącił agresywny mąż.

W środku nocy zadzwoniła do siemianowickiej komendy wołając „ratunku”, po czym w słuchawce zapadła cisza. Natychmiastowe, zakrojone na szeroką skalę działania policjantów pozwoliły na ustalenie i dotarcie do 30-letniej rozmówczyni. Jak się okazało, wykonała telefon na numer alarmowy, ponieważ chciała poprosić o interwencję. Nie zdążyła, bo telefon z jej ręki wytrącił agresywny mąż. 

 

Do zdarzenia doszło w poniedziałkową noc. Do oficera dyżurnego siemianowickiej komendy zadzwoniła kobieta. Policjant usłyszał od niej tylko jedno słowo: „ratunku”. Potem w słuchawce zapadła cisza. Oficer dyżurny podjął wówczas natychmiastowe, zakrojone na szeroką skalę działania, które pozwoliły na ustalenie i dotarcie do kobiety, która do niego zadzwoniła. Jak się okazało, była do 30-letnia mieszkanka Siemianowic. Kobieta zdecydowała się tej nocy zadzwonić po pomoc w obawie przed agresywnym mężem. Kiedy mężczyzna zorientował się, że jego żona dzwoni na policję wytrącił z jej ręki telefon. Wysłani na miejsce policjanci w rozmowie z 30-latką ustalili, że jej mąż znęca się nad nią i ich dziećmi od kilku lat. W rezultacie został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Wczoraj prokurator zastosował wobec niego środki zapobiegawcze w postaci zakazu kontaktowania się z rodziną oraz nakazu opuszczenia mieszkania. Mężczyźnie grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.  

Powrót na górę strony